Już sam tytuł tego posta zdradza czego mi ostatnio najbardziej brakuje.. Wakacji. Takich w pełnym tego słowa znaczeniu. Wakacji od domowych porządków, od remontu który trwa i trwa i końca nie widać, od codzienności która czasami przytłacza. Gdyby tak można było spakować całą rodzinę, wsiąść wieczorem w samochód i pojechać nad morze. Uwielbiam szum fal i zapach lasu sosnowego. Gdy słyszę te dźwięki zawsze popadam w stan błogiego relaksu, siedzę sobie czasem po kilka godzin na wydmie, patrzę w morze i słucham..
Rozmyślając o tych pięknych marzeniach, które w tym roku nie mają szans się spełnić, zrobiłam broszkę. Broszka powstała już dawno temu ale dopiero niedawno ją wykończyłam. Do jej wykonania użyłam pięknie błyszczącego kamienia piasku pustyni, całość otoczyłam brązowym, zielonym i złotym sutaszem. Do tego moje ulubione spiralki, marmur szklisty, piryt złoty i riolit. Ot i mamy piękną, mieniącą się w słońcu broszkę, która mi kojarzy się z sonami rosnącymi przy plażach.
" siedzę sobie czasem po kilka godzin na wydmie, patrzę w morze i słucham.." Już to widzę przy Stasiu :):):)
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam.. na wspominki mi się wzięło:) Wtedy jeszcze Stasia nie było:P
UsuńUwielbiam piasek pustyni. Piękne.
OdpowiedzUsuńPięknie i niesamowicie prezentuje się z tymi zawijaskami:)
OdpowiedzUsuńi do tego taka romantyczna :)
OdpowiedzUsuń:)
śliczne:))
OdpowiedzUsuńprzepięknie wygląda:)
OdpowiedzUsuńPiękna ozdoba. Uwielbiam Twoje maleńkie sutaszowe zawijaski.
OdpowiedzUsuńKolory "nie moje" ;-) ale broszka jest przepiękna...
OdpowiedzUsuńElegancka :)
OdpowiedzUsuń